Cześć wszystkim!
Nie wiem jak Wy, ale ja mam boleśnie proste włosy. „Boleśnie” to znaczy, że nie ma opcji, że po myciu będą falowane. Oczywiście, zawsze marzyłam, żeby mieć burzę loków na głowie, w myśl popularnej zasady „Jeżeli mam proste włosy, chcę lokowane, a jeśli lokowane, to chcę proste”. Kiedyś trafiłam na stożkowe lokówki. Bardzo mi się spodobała prostota działania i to, że loki powstają mega szybko. W końcu w zeszłym roku zasugerowałam delikatnie, co chciałabym dostać na urodziny i tak w moim posiadaniu znalazła się lokówka stożkowa tytanowo – turmalinowa Babyliss Pro BAB2281TTE Tourmaline Conical Iron. Zdecydowałam się na średnicę 32 do 19 mm, bo taka moim zdaniem jest idealna dla moich włosów.
Kilka ważnych (według mnie) informacji technicznych:
- rok temu kosztowała ponad 200 zł, jakieś 250 zł,
- dzięki obecności turmalinu (metalu półszlachetnego) łuski włosów zamykają się przez co stan nawilżenia utrzymuje się i włosy bardziej się błyszczą i po prostu lepiej wyglądają,
- ma możliwość elektronicznej regulacji temperatury (aż 25 ustawień),
- izolowany uchwyt i końcówka lokówki,
- w zestawie dostajemy osłonki na dwa palce i izolującą podkładkę ochronną, na której możemy położyć gorącą prostownicę,
- bardzo szybko się nagrzewa, dosłownie w ciągu kilkudziesięciu sekund,
- automatyczne wyłączenie po 72 minutach (!), a więc bez obaw,
- obrotowy kabel, który zdecydowanie ułatwia sprawę,
- kabel jest bardzo długi (ponad 2 m) !
Co sądzi Higheels:
Muszę przyznać, że ta lokówka jest moją pierwszą. Oprócz małych eksperymentów ze starą lokówką mojej babci :P. Nie mam, więc, jakiegoś super porównania, ale myślę, że jest naprawdę w porządku. Jak robię loki? Wydzielam warstwę włosów, którą będę lokować, a resztę spinam na czubku głowy. Psikam je płynem, który je na wszelki wypadek zabezpieczy. U mnie akurat bardzo fajnie sprawdza się Revlon Uniq One– wielofunkcyjna odżywka w sprayu do włosów. Czekam, aż przeschnie i zaczynam nawijać pasma na stożek. Nie mogą być grube, bo wtedy nie wyjdą nam ślimaki, tylko delikatne fale. Nawijam pasmo przez całą długość lokówki i czekam kilkanaście sekund, uważając, żeby nie spalić włosów, jak dziewczynka w popularnym ostatnio filmku na YouTube :P. Gotowy lok psikam od razu lakierem, bo niestety bez tego loki utrzymają się u mnie jakąś godzinę. No i robię to samo z resztą włosów. Oczywiście najbardziej przykładam się do zewnętrznej warstwy włosów, najbardziej reprezentacyjnej :P. Później znowu wszystko piskam lakierem i gotowe.
Całość zajmuje mi jakieś 20/30 minut, ale musicie pamiętać, że nie mam jakiś super gęstych włosów. Muszę przyznać, że tak wykonane loki trzymają się u mnie naprawdę długo. Spokojnie jakieś 9/10 godzin, co jest sukcesem. Uwierzcie mi! Później oczywiście się rozprostowują. Aha warto dodać, że ja robię sobie loki rzadko. Tylko na wyjątkowe okazję. Moje włosy nie zniosłyby gdybym powtarzała tę czynność parę razy w tygodniu. No i wolę nie ryzykować przesuszeniem.
Z osłonek na palce nigdy nie korzystałam, bo nie jest mi w tym wygodnie, ale uważam, że jest to naprawdę fajny pomysł dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z kręceniem włosów. Jestem niesamowicie zadowolona z tej lokówki. Nigdy nie przypaliłam sobie nią włosów, ani nawet się nie oparzyłam. Bardzo szybko robi loki i jest to efekt najbardziej ostatnio pożądany, czyli poskręcane fale, które dodają objętości. Nie wiem, dlaczego, ale jak zrobię sobie loki, to czuję się od razu bardziej pewna siebie. Czemu nie mam naturalnie loków?!
Wklejam Wam zdjęcie moich gotowych loków. Wiem, że jest niewyraźne, ale innego nie mam. Ważne, że widać efekt. Poza tym tu miałam jeszcze taaaakie długie włosy :). Teraz je podcięłam.
Podsumowując, polecam Wam serdecznie tę akurat lokówkę. Super się sprawdza i efekt jest naprawdę świetny. Bardzo podoba mi się to, że mogę nią zrobić różne loki, dzięki temu, że jest stożkowa. Od drobnych do bardziej szerokich. Mam nadzieję, że posłuży mi na dłuuuugie lata.
A Wy jakich lokówek używacie?
Buziaki:*
HIGHEELS